Mechelen jest to niewielkie miasto, które leży pomiędzy Brukselą a Antwerpią. W Mechelen można wysiąść z pociągu, który kursuje pomiędzy tymi dwoma dużymi miastami.
Mechelen jest religijną stolicą Belgii, tym samym jest siedzibą prymasa tego kraju.
W VIII wieku miasto to było niczym innym niż mokradłami. I to właśnie nad tymi mokradłami osiedlił się św. Rombout i zbudował klasztor. Jego zamiarem było nawracanie ludności z okolicznych wiosek. Z biegiem czasu praktyki św. Rombouta zaczęły przyciągać ludzi – w związku z tym ta niewielka osada przerodziła się w miasto.
Można stwierdzić, że św. Rombout stworzył miasto od zera oraz nawrócił niewiernych. Nic zatem dziwnego, że największy symbol miasta – katedra, została nazwana od jego imienia.
Ciekawostką jest wzajemna niechęć mieszkańców Antwerpii i Mechelen (która o dziwo, w niektórych przypadkach trwa do dzisiaj). Jak do tego doszło? Mianowicie : kiedyś lalka symbolizowała nieodpowiedzialność płci męskiej. Lalki nazywano : vuilen bras, czyli niewierny pijak; sotscop, czyli głupek lub vuilen bruidegom, czyli niewierny oblubieniec. W XVIII wieku mieszkańcy Mechelen zmienili nazwę – lalki zaczęli nazywać OpSinjoorke. Skąd taka dziwna nazwa? Podczas pewnej procesji (odbywało się wiele procesji podczas, których podrzucano lalkę na lnianym prześcieradle) lalka, która była podrzucana na prześcieradle prawie z niego wypadła. Została uratowana przez pewnego chłopca, który był z Antwerpii. Chłopiec chciał uratować lalkę przed rozbiciem, jednak mieszkańcy Mechelen, którzy nie sympatyzowali z mieszkańcami Antwerpii – postanowili oskarżyć go o próbę kradzieży. Chłopiec został pobity, na szczęście przeżył, jednak to wydarzenie spowodowało zmianę nazwy lalek na OpSinjoorke. Sinjoorke to przezwisko mieszkańców Antwerpii, Op oznacza „na”. Czyli dosłownie : „na antwerpejczyków”.
Aktualnie na rynku, czyli Grote Markt stoi pomnik laleczki OpSinjoorke, który został wykonany z brązu i jest maskotką miasta.
Mechelen można bez problemu zwiedzić w niecały dzień. Miasto idealnie nadaje się na spacery i delektowanie się piwkiem i frytkami przy stoliku w jednej z wielu knajpek.
Jest to zdecydowanie perełka architektury w Belgii.
Co warto zobaczyć?
1. Sint-Romboutskathedraal
Budowę katedry rozpoczęto w 1217 roku. Początkowo katedra miała być najwyższą katedrą w kraju, jednak kłopoty finansowe państwa nie pozwoliły na dokończenie jej budowy. Dopiero 300 lat później postanowiono dokończyć budowę, jednak nie udało się pobić rekordu najwyższej katedry w kraju, czyli Onze-Lieve-Vrouwekathedraal w Antwerpii, która mierzy 125 metrów. Katedra w Mechelen mierzy „zaledwie” 97,28 metrów.
Najsłynniejszym dziełem znajdującym się w katedrze jest „Ukrzyżowanie” Antona van Dijcka.
Wieża katedry, o której już wcześniej wspomniałam to Belfort. Jest to kwadratowa wysoka wieża, która posiada bardzo małe okna. Na szczyt wieży prowadzi 513 schodów po przejściu, których można podziwiać widok na całe miasto. W bezchmurne dni można dostrzec Atomium w Brukseli. Belfort jest wpisany na listę UNESCO.
2. Grote Markt
Czyli rynek. Jest to jeden z największych rynków jakie można podziwiać w belgijskich miasteczkach.
To właśnie z Grote Markt można rozkoszować się widokiem Sint-Romboutskathedraal i doceniać jej piękno. Na rynku znajduje się również ratusz, pomnik OpSinjoorke oraz wiele kawiarenek, w których warto spocząć i odpocząć.
3. Vismarkt
Vismarkt, czyli kolejny rynek w mieście. Jest on zdecydowanie mniejszy niż rynek główny miasta. Kiedyś mieścił się tam targ miejski. Aktualnie odnowiona część miasta, w której znajdują się liczne restauracje oraz bary tworzące niesamowitą atmosferę. Osobiście polecam udać się do Local Table&Tab, która serwuje belgijskie potrawy w nowoczesnym wydaniu w bardzo rozsądnych cenach.
4. Rzeka Dijle spacerem lub łódką
Dijle jest to rzeka, która przepływa przez całe Mechelen. Podobnie jak w Brugii można przepłynąć łódką przez wiele zakątków miasta. Po rzece można również pływać na SUPie bądź rowerku wodnym. Miasto zbudowało także obniżony most dzięki, któremu można spacerować wzdłuż rzeki niemalże dotykając tafli wody.
5. Begijnhof
Begijhof, czyli Beginaż. Dzieli się na duży oraz mały. Mały, który powstał w XIII wieku poza murami miasta – aktualnie mniej turystyczna część miasta. Z kolei duży beginaż został przeniesiony niemalże do centrum miasta. Jest to kompleks niewielkich domków z małymi ogrodami, które posiadają wiele sekretnych przejść. Duży beginaż trafił również na listę UNESCO.
Begijnhof to miejsce, w którym mieszkały beginki poświęcające całe swoje życie pracy charytatywnej i życiu religijnemu. Warto jednak zaznaczyć, że nie składały one żadnych ślubów zakonnych.
W Belgii (oraz w Holandii) w średniowieczu beginaże powstawały za murami miasta i posiadały wszystko, co w społeczności było potrzebne do życia – domy, kościoły, stajnie, kurniki oraz browary (pamiętajmy, że znajdujemy się w Belgii – czytaj : piwna mekka).
Mechelen jest zdecydowanie perełką wśród wielu belgijskich miasteczek. Niewielkie, zabytkowe i urocze miasteczko, w którym można poczuć się jak podróżnik w bajce.
Jeśli macie pół dnia wolnego – odwiedźcie koniecznie Mechelen. Warto wyrwać się z zatłoczonej Antwerpii bądź Brukseli i zwiedzić coś równie pięknego bez turystów.
Dajcie znać czy byliście już w Mechelen, a może dopiero się tam wybieracie? Jakie macie wspomnienia związane z tym miastem?
Czekam na Wasze relacje!
Miłego zwiedzania!
Wasza, Klaudia
Dodaj komentarz